Le Ballon Mag
  • Ligue 1
  • Les Bleus
  • Poza Granicami
  • Niższe Ligi
  • Retro
  • Youtube
  • Magazyn
CZYTAJ MAGAZYN
Le Ballon 6
Social Media
Twitter 2K Obserwujących
Twitter
Moje Tweet'y
Le Ballon Mag
Le Ballon Mag
  • Ligue 1
  • Les Bleus
  • Poza Granicami
  • Niższe Ligi
  • Retro
  • Youtube
  • Magazyn
  • Ligue 1

Liga Wstydu, czyli jak Marsylia biła rekord

  • 11 grudnia 2020
  • in
  • Michał Bojanowski

7 lat, tyle kibice l’OM czekali na kolejny występ swojej drużyny w Lidze Mistrzów. Dostatecznie długo, żeby się stęsknić i oczekiwać, że nie będzie to jednorazowy wyczyn, a powrót do nie tak odległej normalności. 9 grudnia zakończyła się przygoda Olympique Marsylia w elitarnych rozgrywkach i po tych sześciu meczach wysnuć można jeden wniosek: dajcie sobie spokój na kolejnych kilka lat.

Po losowaniu nie można było być w pełni zadowolonym, bo jednak OM trafiło na Manchester City czy mocne Porto, ale równocześnie wicemistrz Francji nie powinien bać się mistrza z gorszej ligi. Zaś o Olympiakosie wspominano tylko w kontekście byłej gwiazdy Olympique Mathieu Valbueny. Oczywisty komplet punktów z Grekami i szukanie swojej szansy w starciach z pozostałymi rywalami, plan zakładał minimum LE.

Jeszcze w trakcie przedłużonej przerwy z racji przedwcześnie zakończonego sezonu toczyły się rozmowy dotyczące kontraktu Andre Villasa-Boasa, który po zwolnieniu dotychczasowego dyrektora sportowego, Andoniego Zubizarrety, z którym był w bliskich relacjach, rozważał odejście z klubu. Ostatecznie do tego rozwiązania nie doszło, tak ja do zapowiadanego exodusu z klubu, który miał zasypać dziurę budżetową wynoszącą ponad 250 mln euro. Wykupiono za to dobrze prezentującego się w poprzednim sezonie Alvaro Gonzaleza, ściągnięto z Le Havre Pape Gueye’a, z Niemiec wypożyczono obiecujących Balerdiego i Cuisance’a oraz wydano 8 mln, choć mówi się także o 12 mln, na Luisa Henrique, młodą gwiazdę z Brazylii. Względem zapowiedzi o sprzedaży czołowych zawodników, takie okienko jawiło się jako kolejny punkt dający szansę na udany start w Lidze Mistrzów.

Do pierwszego meczu w Europie pod koniec października w Ligue 1 Olympique Marsylia rozegrało 7 spotkań, jedna porażka, na inaugurację z Saint-Etienne, trzy remisy i cztery zwycięstwa. Biorąc pod uwagę, że OM grało z PSG (1:0), Lille (1:1) i Lyonem (1:1), może się wydawać, że podopieczni prezentowali się w sposób co najmniej poprawny. Nic bardziej mylnego. Te spotkania były zapowiedzi kolejnych meczów ligowych i tych w LM, czyli połączenie szczęścia, gdy akurat Thauvin będzie miał swój dzień, z indolencją przeciwników – Lyon oddał 24 strzały na bramkę (15 celnych!), a OM 3. Meczem, który w najlepszy sposób pokazywał to, jak strasznie grają chłopcy z południa Francji, był pojedynek ze słabiutkim Strasbourgiem, gdzie marsylczycy w trakcie całego meczu oddali 1! strzał na bramkę i zdobyli komplet punktów – pierwsza taka sytuacja w Ligue 1 odkąd profil statystyczny Opta prowadzi dane.

Przechodząc do clou tego tekstu, czyli samej Ligi Mistrzów. Pierwsze spotkanie z tym słabym, łatwym do pokonania Olympiakosem pozbawiło złudzeń, że l’OM jest poważną drużyną – to klub komediowy. Jedyne okazje ze strony niebieskich – rzut wolny wykonywany przez Payeta i niewykorzystana sytuacja sam na sam przez Benedetto (będziemy to oglądać jeszcze kilkukrotnie do połowy grudnia). Olympiakos za to pokazał się z bardzo dobrej strony, penetrując pole karne celnymi dośrodkowaniami i bawiąc się z bocznymi obrońcami na skrzydłach. Zero argumentów ze strony drużyny AVB i najniższy wymiar kary, jakim było 0:1.

Kolejne dwa spotkania oba przegrane po 0:3 z Porto i Manchesterem City były popisami kabaretowymi ze strony obrońców, którzy na własne życzenie stracili połowę tych bramek oraz kolejnej fali nieskuteczności (Payet i niewykorzystany karny z Porto) – choć może to dawać złudne wrażenie, że tych okazji było dużo, nie było. Dużo do zarzucenia można mieć względem trenera Villasa-Boasa, który po pierwszej wpadce zaczął się miotać w ustawieniu i przyświecające mu od początku kadencji 4-3-3 zmienił na 5-3-2 i 4-4-2, w których drużyna nigdy nie grała i co oczywiste, zupełnie się nie odnalazła. Dodatkowo od dłuższego czasu nie widać jakiejkolwiek woli walki wśród piłkarzy OM. Grają z przymusu, bez żaru, jakby do gry byli zmuszani, dodatkowo przy pierwszym niepowodzeniu nie ma w nich wiary w możliwość odrobienia strat i z każdą minutą prezentują się jeszcze gorzej – tak, to możliwe.

Po drugiej przegranej z Porto 0:2 Olympique Marsylia na długie lata wpisało  się w annały europejskiego futbolu, pobiło rekord w Anderlechtu w najdłuższej serii porażek z rzędu – od sezonu 2020/21 tytuł najgorszych trafił do ekipy OM – 13 przegranych. Dodatkowo na tamten moment byli jedynymi wśród wszystkich uczestników, którzy nie zdobyli choćby jednego gola. Do przełamania doszło w rewanżu z Olympiakosem, ale zrobili to w iście marsylski sposób – dwa karne wykorzystane przez Payeta- ponownie nie warto pochylać się nad grą podopiecznych AVB, bo tak naprawdę nie ma nad czym. Ostatni mecz, wieńczący tę historyczną kampanię, z MC ponownie zakończył się deklasacją ze strony Anglików 3:0. I nie chodzi o sam wynik, a o pełną dominację w każdym aspekcie gry.

Biorąc to wszystko pod uwagę rzeczą niesłychaną jest fakt, że Olympique Marsylia przy wygraniu dwóch zaległych spotkań będzie się plasować na szczycie tabeli Ligue 1. Ciekawe jak długo to ligowe szczęście będzie sprzyjać OM i Andre Villasowi-Boasowi, bo przy jego braku drużyna nie ma wielu argumentów stricte sportowych, żeby nawiązać do krajowej czołówki.

Podobne Wpisy

Poprzedni Artykuł
  • Ligue 1

Podsumowanie kolejki – setna bramka Mbappé

  • 7 grudnia 2020
  • Michał Bojanowski
Czytaj
Następny Artykuł
  • Ligue 1

Podsumowanie kolejki – Paryż wreszcie zdobyty

  • 14 grudnia 2020
  • Michał Bojanowski
Czytaj
Kontynuując przeglądanie strony wyrażasz zgodę na używanie plików cookies. Poprzez zmianę ustawień w przeglądarce możesz wyrazić zgodę na ich zapisywanie lub je zablokować. By dowiedzieć się więcej zapoznaj się z Polityką plików cookies. Polityką plików cookies
Le Ballon Mag
  • Magazyn
  • Youtube
  • Redakcja
  • Współpraca
© 2016-2017 Le Ballon Mag. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Wpisz frazę w wyszukiwarce i wciśnij "Enter"