Le Ballon Mag
  • Ligue 1
  • Les Bleus
  • Poza Granicami
  • Niższe Ligi
  • Retro
  • Youtube
  • Magazyn
CZYTAJ MAGAZYN
Le Ballon 6
Social Media
Twitter 2K Obserwujących
Twitter
Moje Tweet'y
Le Ballon Mag
Le Ballon Mag
  • Ligue 1
  • Les Bleus
  • Poza Granicami
  • Niższe Ligi
  • Retro
  • Youtube
  • Magazyn
  • Ligue 1

Kanarki nad Sekwaną. Poczet brazylijskich królów Ligue 1

  • 27 kwietnia 2020
  • Michał Bojanowski

Francuska kuźnia talentów wydała w ostatnich latach na świat wielu perspektywicznych zawodników. Choć Ligue 1 stoi przede wszystkim wychowankami, kilka wybitnych kart w jej historii zapisali także gracze „z importu”. Wśród nich szczególne wyróżnienie należy się zaś Brazylijczykom.

Ronaldinho (Paris Saint-Germain 2001-2003)

Kwintesencja paryskiego Joga Bonito. Ronaldinho był symbolem boiskowej magii. Choć największe sukcesy święcił w barwach FC Barcelony, to właśnie w Paryżu stawiał pierwsze kroki na arenie europejskiej. Finezja idąca w parze z typową dla Brazylijczyków lekkością w kontakcie z futbolówką sprawiła, że błyskawicznie stał się ulubieńcem trybun.

Dla kibiców PSG wiele występów Ronaldinho mieści się w kategorii pamiętnych. Tym, który zdaje się mieć największe znaczenie, jest  mecz z marca 2003 roku. Walcząca wówczas o mistrzowski tytuł Marsylia podejmowała paryżan w ramach 56. Le Classique w historii. 22-letni Brazylijczyk podołał presji wyjątkowego meczu i stawianych przed nim oczekiwań, wpisując się na listę strzelców efektowną podcinką, a następnie asystując przy trafieniu Jérôme’a Leroya.

Brazylijczyk zaserwował fanom mnóstwo spektakularnych zagrań, ale miewał też problemy z panowaniem nad sobą. Do rozsądku przemówił mu m.in. Luis Fernández, ówczesny szkoleniowiec Paris Saint-Germain. Tamten trener przewidywał też, że za 2-3 lata Dinho będzie najlepszym zawodnikiem świata.

Dwuletnia przygoda w Paryżu nie była bogata w trofea. „Les Parisiens” stosunkowo szybko kończyli swój udział w Pucharze UEFA, a sezon 2002/03 był pełen rozczarowań. W ostatnim występie Ronaldinho we Francji Les Rouge et Bleu przegrali z Auxerre w finale Coupe de France. Mimo braku medali słynny pomocnik cieszy się jednak w Paryżu statusem ikony.

Juninho Pernambucano (Olympique Lyon 2001-2009)

Fundamentalny element siedmioletniej hegemonii Lyonu. Słynący z kapitalnych uderzeń z rzutów wolnych Brazylijczyk był ikoną zespołu, który w latach 2002-2008 całkowicie zdominował francuską ekstraklasę,. Bezpośrednie trafienia z dystansu stały się jego znakiem rozpoznawczym. Trybuny pokochały Juninho niczym wychowanka.

W trakcie pobytu na Stade Gerland Juninho rozegrał blisko 350 oficjalnych spotkań, niemal wszystkie z charakterystyczną ósemką na plecach. Szczyt jego formy przypadł na 2006 rok, kiedy zdobył nagrodę najlepszego zawodnika Ligue 1. Brazylijczyk był świadkiem narodzin wielu gwiazd. U jego boku po pierwsze trofea sięgali młodzi Eric Abidal, Michael Essien, Florent Malouda czy Karim Benzema.

W 2009 roku Jean-Michel Aulas zapowiedział odejście „Juniego” z klubu. Choć kontrakt Brazylijczyka obowiązywał jeszcze przez rok, ten zdecydował się zakończyć swoją przygodę z OL i dołączyć do katarskiego Al-Gharafa. Na pożegnalnej konferencji prasowej nie obyło się bez emocji i mimo iż Brazylijczyk zdołał powstrzymać łzy, to nie odezwał się słowem.

Jego powrót do klubu w roli dyrektora sportowego w 2019 roku spotkał się ze wspaniałym przyjęciem. Legendarny piłkarz został pierwszą osobą od wielu lat, której prezes Jean-Michel Aulas oddał tak dużą część władzy w klubie. Ryzykowna debiutancka decyzja o powierzeniu roli pierwszego trenera innemu Brazylijczykowi – Sylvinho – okazała się jednak zupełnie nietrafiona i Juninho szybko musiał przesiąść się na fotel pasażera.

Raí (Paris Saint-Germain 1993-1998)

Dołączając do PSG w czerwcu 1993 roku Raí – młodszy brat słynnego Socratesa – wzmocnił zespół, który dwie poprzednie kampanie ligowe kończył w ścisłej czołówce. Po kiepskim początku sezonu Brazylijczyk na stałe zadomowił sie na Parc des Princes. W kolejnych miesiącach paryżanie opierający swoją ofensywę o tercet Ginola-Weah-Raí zdołali finalnie sięgnąć po mistrzowski tytuł. Późniejsze lata, choć równie udane, przyniosły jedynie złote medale Coupe de France i Coupe de la Ligue. Tam Raí również dołożył swoją cegiełkę i strzelał gole w finałach przeciwko Bordeaux i Lens.

Raí był również częścią zespołu, który w 1996 roku sięgnął po pierwsze w historii klubu europejskie trofeum. Po skromnym zwycięstwie z Rapidem Wiedeń paryżanie triumfowali w Pucharze Zdobywców Pucharów. Wcześniej w ćwierćfinałowym starciu z Parmą Brazylijczyk zdobył dwie bramki, które zapewniły Les Parisiens awans do kolejnego etapu. Z Raiem w zespole PSG osiągnęło swój najlepszy wynik w LM – półfinał. Mimo sukcesów pod katarskimi rządami wielu kibiców wciąż uważa Brazylijczyka za ikonę najlepszej epoki klubu.

W 145 spotkaniach w barwach PSG Raí zdobył łącznie ponad 50 bramek. Świetnie odnajdował się w polu karnym, doskonale operował futbolówką, nie tracił piłek i – jak przyznaje Luis Fernández – potrafił pociągnąć drużynę do zwycięstwa. W Paryżu Capitaine Rai jest uważany za wzór lidera i gwiazdy zespołu. Do czasu Marco Verrattiego przez ponad 15 lat pozostawał ostatnim piłkarzem, któremu ultrasi z Parc des Princes zadedykowali imienną przyśpiewkę.

Sonny Anderson (Olympique Marsylia 1994, AS Monaco 1994-1997, Olympique Lyon 1999-2003)

Swoją przygodę z francuską piłką Sonny ropoczynał w Marsylii, gdzie pomimo stosunkowo młodego wieku wywalczył sobie miano „Pana Piłkarza”. Prawdziwą marką stał się w Monaco, gdzie zdaniem Francka Dumasa był już jednym z najlepszych napastników świata. Nic więc dziwnego, że po mistrzowskim sezonie z 1997 roku przeniósł się do FC Barcelony.

Do Ligue 1 powrócił, by wspomóc wielki projekt Jeana-Michela Aulasa. Jego wpływ widoczny był natychmiastowo. Anderson dał jasno do zrozumienia, że jest tam, by wygrywać. Miewał ataki złości, gdy koledzy psuli proste podania, był niezwykle wymagający i stale wymuszał podkręcenie tempa gry. Sonny na każdym kroku udowadniał, że kocha piłkę nożną, a kolejny tytuły mistrzowskie z OL i korona króla strzelców potwierdzały jedynie jego zaangażowanie.

W czerwcu 2007 roku kibice raz jeszcze mieli okazję podziękować Sonny’emu za fantastyczne lata na Stade Gerland. Stojący na środu boiska piłkarz wraz ze swoją córką na rękach podziwiał wówczas przygotowane przez sympatyków szyldy głoszące „Nie zapomnimy Cię Sonny” czy „Lyon o tym marzył, Sonny to zrobił… Dziękujemy„.

Vitorino Hilton (SC Bastia 2004, RC Lens 2004-2008, Olympique Marsyllia 2008-2011, HSC Montpellier 2011-)

Powiedzieć o Hiltonie, że miał bogatą karierę, to nie powiedzieć nic. Przewrotność życia piłkarza świetnie oddaje jego biografia. Z niemal przesądzonego powrotu do Brazylii po burzliwej przygodzie w Marsylii do zaskakującego mistrzostwa Francji z MHSC w zaledwie rok. Kiedy trafiał do Oksytanii, wydawało się, że w Montpellier spędzi maksymalnie 2-3 lata, po czym odwiesi buty na kołek bądź powróci do rodzimej ligi. Dekadę później 42-latek wciąż stanowi o sile defensywnej klubu.

Ze złotego Montpellier z 2012 roku nie pozostało już prawie nic. ale brazylijski defensor wciąż trwa na Stade de la Mosson. Na swoim koncie ma już grubo ponad 500 występów we Francji i kilka nominacji do jedenastki roku UNFP. Mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych, ale kiedy jego przygoda z piłką dobiegnie końca, prezes Laruent Nicollin może mieć poważny problem z obsadą środka obrony.

Neymar (Paris Saint-Germain 2017-)

Jedna z najbardziej kontrowersyjnych postaci w świecie futbolu. Kiedy gra – z łatwością szachuje rywali i oczarowuje kibiców. Kiedy trapią go urazy – niepotrzebnie skupia na sobie uwagę mediów. Okazji do tego miał sporo, bowiem ze względów zdrowotnych opuścił już ponad 60 meczów PSG, choć do „Parku Książat” trafił niespełna trzy lata temu. Neymar miał być receptą na rokrocznie bolączki Nassera Al-Khelaïfiego, który mimo zainwestowanych milionów wciąż nie był usatysfakcjonowany osiągnięciami zespołu. Jednakże sukcesów na arenie europejskiej jak nie było, tak nie ma. Poprawiły się za to kwestie marketingowe. Katarski biznesmen zapowiadał, że „zarobią więcej, niż wtedy wydali”, bo inwestycja w Neymara to projekt wielowymiarowy. Jakkolwiek by na to nie spojrzeć, w tej kwestii miał rację.

28-latek był w niekwestionowaną gwiazdą zespołów Unaia Emery’ego i Thomasa Tuchela. 69 bramek i 39 asyst w 80 spotkaniach mówi samo za siebie, choć suche statystyki nie oddają w całości jego wpływu na grę mistrzów Francji. Ci nie radzili sobie najlepiej, kiedy Brazylijczyk celebrował urodziny swojej siostry po operacji złamanego śródstopia.

Przyszłość wychowanka Santosu stoi jednak pod znakiem zapytania. Rzekomy konflikt z trenerem i podważany przez Kyliana Mbappé status największej gwiazdy mają wkrótce doprowadzić do kolejnego transferu Brazylijczyka. Chętnych zresztą nie brakuje. Niezależnie od tego, co wydarzy się dalej, Neymar bezapelacyjnie utrzyma status jednego z najlepszych zawodników w historii Ligue 1.

Krzysztof Dziadek (@dziadek_k)

Podobne Wpisy

Poprzedni Artykuł
  • Ligue 1

Ligue 1/10 – najgorsze występy w historii rozgrywek

  • 16 kwietnia 2020
  • Błażej Jachimski
Czytaj
Następny Artykuł
  • Ligue 1

Aleksandr Gołowin – dyrygent z falstartem

  • 15 maja 2020
  • Michał Bojanowski
Czytaj
Kontynuując przeglądanie strony wyrażasz zgodę na używanie plików cookies. Poprzez zmianę ustawień w przeglądarce możesz wyrazić zgodę na ich zapisywanie lub je zablokować. By dowiedzieć się więcej zapoznaj się z Polityką plików cookies. Polityką plików cookies
Le Ballon Mag
  • Magazyn
  • Youtube
  • Redakcja
  • Współpraca
© 2016-2017 Le Ballon Mag. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Wpisz frazę w wyszukiwarce i wciśnij "Enter"