Ligue 1 obok Bundesligi jest powszechnie uznawana za najzdrowiej funkcjonującą ligę w Europie. Jednym z głównych czynników wpływających na taką ocenę jest działalność DNCG – Komisji Kontroli Finansów Klubów Profesjonalnych , która podejmując decyzje często kontrowersyjne czy wręcz brutalne, trzyma pieczę nad stabilnością instytucji piłkarskich.
Powołana do życia w 1984 roku i działająca przy LFP – organizacja zarządzająca profesjonalną ligą we Francji – jest jednym z europejskich pionierów jeśli chodzi o kontrolę zarządzania finansami w klubach piłkarskich. Cel organizacji jest jasny i zawarty w samej nazwie: zapewnienie stabilności instytucji piłkarskich i niedopuszczenie do zadłużania się klubów, aby dalej mogły brać udział w rozgrywkach. Założenia jakby znajome, wręcz identyczne z tymi, na których opiera się Finansowe Fair Play wprowadzone przez UEFA. Jednak nim europejska organizacja zdała sobie sprawę o konieczności czuwania nad tak ważkim elementem funkcjonowania klubu, we Francji od ćwierć wieku DNCG stawiała fundamenty pod zdrowy futbol.
DNCG a Finansowe Fair Play
Francuska Komisja Kontroli składa się z trzech organów, z których każdy odpowiedzialny jest za sprawowanie kontroli prawnej i finansowej nad konkretnymi ligami zrzeszonymi w FFF – francuska federacja. W jej skład zatem wchodzą:
- Komisja Kontroli Klubów Zawodowych nadzoruje kluby zatrudniające profesjonalnych zawodników (Ligue 1 i Ligue 2 i niektóre zespoły Championnat National – trzeci poziom).
- Federalna komisja kontroluje kluby z Championnat National i Championnat National 2, czyli kluby nieupoważnione do korzystania z profesjonalnych graczy
- Regionalna komisja trzyma zaś pieczę na piątym poziomem rozgrywkowym – Championnat National 3 i pozostałymi ligami regionalnymi
W ramach swojej działalności każda z komisji może podjąć decyzje o nałożeniu sankcji na poszczególne kluby: zakazy transferowe, kontrola zatrudnienia, wprowadzenie ograniczeń budżetowych, ograniczenie liczby zawodników pierwszej drużyny, degradacja do niższej ligi, cofnięcie awansu, wykluczenie z ligi.
Organy LFP i UEFA dążą do jednego celu, ale w istotnie różny sposób. Dla DNCG nie ma większego znaczenia skąd pochodzą wpływy, nie analizuje dogłębnie struktury kontraktów sponsorskich (vide Paris Saint-Germain i jej kontrakty z katarskimi instytucjami), czy dofinansowań z prywatnej kieszeni właściciela. Natomiast z założenia Finansowe Fair Play nie dopuszcza takiej praktyki, uznając, że w tym ostatnim przypadku może być zagrożona stabilność klubu, gdy właściciel postanowi odejść. Dlatego też w corocznych raportach DNCG PSG przedstawiane jest jako wzór zarządzania, który rok w rok notuje zyski na poziomie kilkudziesięciu milionów euro, w momencie gdy uefowskie tabelki dotyczące paryżan emanują czerwienią. Działanie w sytuacjach kryzysowych też różni te dwie instytucje. Francuska komisja widząc nieprawidłowości w pierwszej kolejności może się zwrócić do właściciela klubu o zrównoważenie bilansu, natomiast UEFA nakaże znalezienie brakujących środków poprzez obniżenie listy płac czy sprzedaż zawodników – choć trzeba zaznaczyć, że akurat ta metoda nie jest wiarygodna.
Niespełna miesiąc temu, gdy opublikowano wyniki finansowe francuskich klubów za sezon 2018/2019 szef organu Jean-Marc Mickler dość kontrowersyjnie wypowiedział się na temat europejskiego ciała:
Myślą (UEFA) o ewolucji własnego systemu i uważam, że nasz jest pod tym względem najlepszy, powinni poczynić kroki zbliżające go do naszego. Ostatecznie liczy się to, co klub generuje. Mamy więc dwa zupełnie różne podejścia i powiedziałem już Andrei Traverso (dyrektor ds. zrównoważonego rozwoju finansowego i badań w UEFA – dop.red.), że mamy najlepszy system, który gwarantuje stabilizację i sprawiedliwość. Moim zdaniem oba systemy mogą się uzupełniać. DNCG zapewnia lepszą ochronę w środowisku piłkarskim. Patrzymy na konta, ale nie śledzimy skąd pochodzą przepływy .
Problem z Lille
Jeden z największych finansowych kryzysów z ostatnich lat dotyczył OSC Lille, które po przejęciu przez luksemburskiego przedsiębiorcę Gerarda Lopeza i zatrudnieniu na stanowisku trenera Marcelo Bielsy, stanęło na skraju bankructwa. Ogromne inwestycje w zawodników i przebudowę centrum treningowego nie przyniosły wymiernych efektów sportowych, co przełożyło się na znaczące straty finansowe. Podliczając wyniki z trzech ostatnich raportów publikowanych przez DNCG wychodzi, że Lille zanotowało deficyt przekraczający 240 milionów euro, zaś za sam sezon 2017/2018 ponad 140, co wywołało natychmiastową reakcję DNCG. Warto podkreślić, że raporty nie obejmują letnich transferów i dochodów generowanych przez kluby z tego tytułu. Tak więc można założyć, że mniej więcej połowa finansowego niedoboru została pokryta ze sprzedaży piłkarzy, komisja poprzez swoje decyzje nałożyła ograniczenia transferowe i kontraktowe, ale co z resztą, która uniemożliwiła przystąpienie do kolejnych rozgrywek?
Została pokryta z pożyczki zaciągniętej przez Lille u nowojorskiego prawnika i miliardera Paula Singera kontrolującego Elliott Managment i Manchester Securities, dwa fundusze inwestycyjne znane z bardzo kontrowersyjnego i bezwzględnego działania. Miano „Lucyfera z Wall Street” zawdzięczają choćby żerowaniu na borykającej się z problemami gospodarczymi Argentynie, gdy na początku XXI wieku tuż przed ogłoszeniem przez rząd bankructwa, wykupiły argentyńskie obligacje i zażądały spłaty na starych warunkach – w przeciwieństwie do większości wierzycieli, którzy anulowali spory procent długu. Ostatecznie po dekadzie sądowych sporów fundusz wywalczył swoje i uzyskał blisko 1,3 miliarda dolarów.
Opinia publiczna oraz DNCG po publikacji powyższych informacji przez „France Football” miały duże obawy względem tej sytuacji, ale ostatecznie komisja zatwierdziła projekt – ważne dochody, nie ich źródło – i dała zielone światło drużynie, która w kolejnych rozgrywkach wywalczyła wicemistrzostwo Francji i znacząco poprawiła swoją sytuację finansową.
Komisja w czasach zarazy
Po zawieszeniu lig z powodu pandemii koronawirusa wszystkie oczy we Francji zwróciły się w stronę DNCG, która stanęła przed zadaniem określenia jak dotkliwa pod względem finansowym, będzie ta przerwa dla francuskich ekip. W wystąpieniu z 11 marca, gdy jeszcze rozważano rozgrywanie meczów przy pustych trybunach, Jean-Marc Mickeler zapewniał, że w krótkim okresie brak przychodów z dnia meczowego nie może zagrozić stabilności klubów Ligue 1 i Ligue 2 – straty szacowano na 21 milionów euro w każdej kolejce.
Niestety nie brano wówczas pod uwagę całkowitego zawieszenia ligi, co naturalnie zaburzyło sytuację finansową wszystkich klubów we Francji. Dodatkowo ogłoszenia o niewypłaceniu transzy z praw telewizyjnych przez beIN Sports i Canal+ stanowią kolejne, znaczące straty. Dla części klubów wprowadzone obniżenia pensji dla pracowników stanowią jedynie krople w morzu potrzeb. W najgorszej sytuacji zdaje się być Olympique Marsylia, które liczyło na poprawę swojej dramatycznej sytuacji (250 milionów deficytu za trzy ostatnie lata) poprzez sprzedaż zawodników w letnim okienku, stanęło na rozstaju dróg w oczekiwaniu na zakończenie kryzysu. W konsekwencji również komisja musi zmodyfikować swoje założenia, gdyż podtrzymując restrykcyjne warunki, którymi dotychczas się kierowało może nie znaleźć dostatecznej liczby klubów zdolnych do rozpoczęcia przyszłych rozgrywek.